piątek, 29 stycznia 2010

Politycznie... znowu...

A bo mi po przeczytaniu tego artykułu mózg wywinął fikołka prostując zwoje i powodując stan głębokiego zastanowienia nad sensem wszechświata.

Mówiąc krótko wpadłem w stan OMGWTFLOL inaczej zwany "kurwaco?"...

Niech ktoś mi, kretynowi z wypłaszczonym mózgiem wyjaśni, tak jak krowie na miedzy, co ma wspólnego picie bądź nie picie wódki przez Kazika Staszewskiego podczas strajku studenckiego w 1981 (za wiki) ze śledztwem KOMISJI HAZARDOWEJ???

Na błogosławione pulpety Latającego Potwora Spaghetti, w jakim my kraju żyjemy?

wtorek, 26 stycznia 2010

Powieść, która wypieka bezy

Korzystając z okazji, że Nivak poszukiwała informacji w starszych numerach SFFiH, postanowiłem zrobić drugie podejście do jeszcze innej powieści, od której się odbiłem, mianowicie "Księgi, która wyjada oczy" Sebastiana Uznańskiego. Reszta postu tylko dla chętnych :D (ewentualnie "Parental advisory explicit content")

piątek, 22 stycznia 2010

Poezja czy nuda?

"Sen_numer_9", David Mitchell, drugie podejście. Drugie, bo książka przeleżała parę latek na półce po tym, jak zmogła mnie gdzieś w połowie (może trochę wcześniej). Zaczynając dzisiaj lekturę po raz drugi, zacząłem z miejsca zastanawiać się, czy tym razem mi się uda? Czy znajdę odpowiednią dozę skupienia, żeby wejść w świat i zachwycić się językiem stworzonym przez autora wspólnie z tłumaczem? Wreszcie zacząłem się zastanawiać, czy ta książka nie została właśnie napisana dla innych rodzajów czytelników, tych którzy potrafią docenić melodię zdania, poezję ukrytą wśród barwnych opisów, czytelników, dla których opowiadana w książce historia jest sprawą absolutnie drugorzędną wobec muzyki przedstawionego świata?

Chociażby takie zdanie, "Galaktyka śmietanki rozwija się wstęgą w filiżance kawy i rozmyta w tle paplanina nabiera ostrości". Nastrojowe, pokazujące, że nawet w filiżance kawy może czaić się piękno kosmosu. A z drugiej strony, czy jednak nie jest to po prostu przekombinowany sposób na stwierdzenie, że bohater nalał śmietanki do kawy?

Inny fragment.

[...] Nikogo, kto stałby w miejscu. Potoki, nawałnice, korowody, bajty, pokolenia, tysiące twarzy na minutę. Jakuszima to tysiąc minut na twarz. A każda wyposażona w szufladkę pamięci opatrzoną tabliczką: "Rodzice". Migawki, zdjęcia — porządne i spaprane — przeraźliwe wizerunki, delikatne obrazki, niewyraźne ujęcia, porysowane negatywy, nieważne, przecież wiedzą, kto sprowadził ich na ziemię.


Poezja, a może po prostu próba rozdmuchania prostej konstatacji, że bohater nie wie kim jest jego ojciec, a Tokio jest bardziej zaludnione niz Yakushima, z której pochodzi?

Mówiąc krótko, "Sen_numer_9", to książka, przy której na nowo się zastanawiam co tak naprawdę jest celem literatury? I wreszcie co jest celem literatury dla mnie samego? Jakim jestem czytelnikiem i czy będę potrafił docenić językową biegłość autora i tłumacza, czy raczej powinienem odkurzyć półkę z "Wędrowyczem" zostawiając prawdziwą literaturę specjalistom?

Pożyjemy, zobaczymy...

wtorek, 5 stycznia 2010

Nujazzowo

Niedawno podczas dryfu po jamendo odkryłem taki to sobie nujazzowo - ambientowo - fusionowy albumik:



Nie rozwodząc się, zachwycił mnie tytułowy utwór "Between light and shadow", z przecudnym wokalem, a podczas pisania notki towarzyszy mi oszczędny, ale bardzo nastrojowy "Dream". Podsumowując: warte posłuchania.