poniedziałek, 15 marca 2010

Podsłuchane na jamendo 7

 

Dzisiejszy artykuł w internetowym wydaniu “Wybiórczej” przypomniał mi, że czas znowu podpimpować jamendo.

Tym razem na tapetę trafia młoda, niemiecka artystka Julia Kotowski, znana pod pseudonimem “Entertainment for the Braindead”. Album "Hydrophobia” zawiera bardzo sympatyczne połączenie wokalu z robioną domowymi sposobami muzyką (jak pisze sama autorka, laptop, mikrofon USB i sypialnia rodziców). Efekt, nawet jeśli nie jest porównywalny z full profeska mega turbo studyjnymi nagraniami, to mimo wszystko warty przesłuchania.

  

wtorek, 9 marca 2010

Nowa Fantastyka nr 3 (330) 2010

W zasadzie można uznać numer za przeczytany. Piszę w zasadzie, bo po raz kolejny stwierdziłem, że nie bardzo chce mi się czytać "od deski do deski". W zasadzie możnaby rzec, że wracam chyba do czasów z początku przygody z czasopismem, gdy to kupowałem je jedynie dla zawartości literackiej, niemal całkowicie ignorując część publicystyczną. Tak zresztą chyba trzeba będzie zrobić, bo i publicystyka jakoś tak znowu mniej interesująca, a jeśli już interesująca, to z przyczyn ograniczenia, to ostatnio wychodzi po łebkach i na szybko.

Ostatecznie numer oceniam w zasadzie jako “letni”. Taki co to niespecjalnie ziębi czy grzeje. Z publicystyki tradycyjnie ominąłem aktualności. Jest to dział w moim odczuciu może nie tyle zbędny, co zwyczajnie kompletnie poza moim spektrum zainteresowań. Poza to spektrum wyleciał również artykuł Bartłomieja Paszylka o wilkołaczych filmach i literaturze. Zatrzymałem się na dłużej natomiast na artykule znanego skądinąd MRW o wielkich robotach. I tu zaskoczenie, bo spodziewałem się, że autor ograniczy się przede wszystkim do anime, a jednak dostałem tekstem znacznie bardziej przekrojowym. I w zasadzie jedyny minus to taki, że cała ta wiedza została tak mocno ściśnięta i przez to może sprawiać wrażenie kolejnej wyliczanki (to ostatnio chyba modny typ artykułu w NF). Znowu wołam więc “Cyklu! Cyklu!”.

Kolejny artykuł interesujący to oczywiście tekst duetu Haska – Stachowicz o wynalazkach z dawien dawna. Tutaj redakcja chyba wreszcie próbuje coś ruszyć w kwestii cyklu, bo wyliczanki jest tu jakby mniej, natomiast konkretne przykłady są opisywane nieco głębiej. Poza tym nagłówek “Wynalazki z lamusa cz. 2” wskazuje, że NF po troszeczku do cykli wraca.

Arcydzieła których nie było. Cóż, skoro ich nie było, to pewnie z jakiegoś powodu, ale niestety temat ten mnie mało interesuje, więc znowu artykuł wyskoczył poza horyzont zdarzeń.

Orbitowski to w zasadzie klasa sama w sobie i jak zwykle trzyma poziom, więc co tu się będę rozpisywał ;)

No i na koniec literatura. Trzy opowiadania, z czego dwa mi nie za bardzo podeszły. Szyda i Cyran jakoś rozminęli się z moim degustibusem, przy czym opowieść Szydy, ma bardzo ciekawy pomysł, jednak w moim odczuciu został on rozwiązany banalnie. Wydaje mi się, że z tak skonstruowanego świata można było wycisnąć znacznie więcej.

Tekstem numeru w mojej osobistej ocenie okazuje się “Z głębin nocy, gdy na niebie księżyc w pełni lśni” Kima Newmana. Opowiadanie wciągające, z intrygującym pomysłem i dające ciekawe możliwości dla przemyśleń. Ostatnie fragmenty może trochę zalatują zbędnym patosem, ale nie psuje to całościowego wydźwięku tekstu.

Do layoutu chyba przyjdzie nam się przyzwyczaić, choć w tym numerze jakoś chyba mniej eksperymentatorsko potraktowano układ tekstów. Niestety nie doczekam się chyba większego dolnego marginesu i w autobusie nadal będę musiał wykonywać dodatkową ekwilibrystykę z przesuwaniem kciuka w inne miejsce, żeby nie zasłaniał tekstu. Ale to pewnie ja jakiś nienormalny jestem, bo nie umiem robić widać żonglerki pismem za pomocą jednej ręki… Zresztą niedługo wracam na rower i problem zniknie, a kto wie, czy następne numery zainteresują mnie czymś na tyle, żeby je kupić?

Wróćmy więc do “Światła”…