piątek, 16 lipca 2010

Uwaga na lasy!

Pozwalam sobie, paskudnie i bez wyraźnego pozwolenia przekleić tutaj zamieszczony na forum post drakena. Co prawda stali czytelnicy tego bloga już to widzieli i czytali, ale może jednak jakiemuś zbłąkanemu internaucie ta wiedza się przyda:

[quote="draken"]Inny horror przeżywają gospodarze lasów. Już od dłuższego czasu na większości obszarów lesnych utrzymuje się najwyższy stopień zagrożenia pożarowego. Wiele nadleśnictw wprowadziło okresowe zakazy wstępu do lasów.

Zagrożenie pożarowe mierzone dzięki sieci monitoringu można sprawdzać TUTAJ i TUTAJ
Mapę obszarów objętych zakazem wstępu do lasów macie TUTAJ

Wiele osób narzeka na leśników, że takie zakazy są wprowadzane. Jednak sytuacja jest naprawdę bardzo trudna. Na moim terenie wilgotność ścioły leśnej rano wynosi już od kilku dni poniżej 10%. To mniej niż papier trzymanych w domu książek. Dodajcie do tego opary lotnych związków pochodzące z żywicy. Naprawdę wystarcza niedopałek, a czasami nawet i tego nie trzeba.
Jeden z naszych pożarów tegorocznych, to samozapłon mrowiska.

Zdaję sobie sprawę, że w wakacje każdy chciałby się nacieszyć przyrodą, no ale czasami po prostu nie da się inaczej. Jeżeli jednak znajdziecie się w lesie objętym zakazem, czy to z niewiedzy, że taki zakaz wprowadzono, czy rozmyślnie (bo przecież ja nic złego nie zrobię) a zostaniecie złapani przez Straż Leśną - polecam nie dyskutować, tylko wyrazić skruchę i oddalić się poza las. Ustawowo przewidziany mandat to od 50 do 500 zł. Zwykle klient nieawanturujący się jest pouczany po prostu i spisywany (do czego Straż Leśna oraz Służba Leśna ma pełne prawo).

Acha - o zakazie na danym terenie zawsze informowane są lokalne media, urzędy gminne, miejskie i powiatowe, w miejscach wjazdu dróg w kompleksy leśne ustawia się tablice informacyjne, we wsiach umieszcza się informacje w sklepach i na tablicach ogłoszeń, przekazuje się je parafiom, ośrodkom zdrowia etc.

Jeszcze jedno - z pożarem w lesie nie ma żartów. W drzewostanie sosnowym, ściana ognia (udokumentowane) potrafi przemieszczać się z prędkością do 60 km/h. Na leśnej drodze nawet samochodem ciężko jest uciec.[/quote]

środa, 7 lipca 2010

Koleją na wakacje

“Koleje kuszą letnią ofertą”, taki nagłówek można przeczytać sobie na gazeta.pl oraz przewozyregionalne.pl i intercity.pl. Nic tylko przyklasnąć, oto wyjście do klienta! Oto wspaniała oferta! Brać wybierać i jechać! Nawet na Syberię można sobie pojechać.

I tylko w tym całym pięknym obrazie jest jedna mała dziura. Albo nawet spora dziura. Wystarczy poszukać połączeń w internetowym rozkładzie jazdy, czy poczytać owe newsy, żeby zobaczyć, że dziura nosi nazwę Lublin i południowy-wschód Polski. Chcesz jechać nad morze z Łodzi, Warszawy, Poznania, Krakowa? Proszę bardzo! Bezpośrednie pociągi do Trójmiasta, Świnoujścia czy Zakopanego. Chcesz pojechać z Lublina w Bieszczady? Proszę bardzo – do Ustrzyk Dolnych – trzy przesiadki, pociągi osobowe, najkrótszy czas przejazdu: 17 godzin. Do Mrągowa? Sorasy, nie da rady. Do jastarni? O! Bezpośredni! Ale chwyla… wyjazd 16:25, przyjazd 6:18, cała noc w pociągu. Ale przecież turyści nawykli do takich drobnych niewygód, prawda? A dzieci niech się przyzwyczajają.

Nie wiem, może to tylko moja frustracja wynikająca z braku samochodu, ale jak patrzę na połączenia kolejowe z Lublina dokądkolwiek, to nierzadko dochodzę do wniosku, że polska kolej ma  wschodnią część kraju głęboko w okolicy okrężnicy. Smutne.