“Koleje kuszą letnią ofertą”, taki nagłówek można przeczytać sobie na gazeta.pl oraz przewozyregionalne.pl i intercity.pl. Nic tylko przyklasnąć, oto wyjście do klienta! Oto wspaniała oferta! Brać wybierać i jechać! Nawet na Syberię można sobie pojechać.
I tylko w tym całym pięknym obrazie jest jedna mała dziura. Albo nawet spora dziura. Wystarczy poszukać połączeń w internetowym rozkładzie jazdy, czy poczytać owe newsy, żeby zobaczyć, że dziura nosi nazwę Lublin i południowy-wschód Polski. Chcesz jechać nad morze z Łodzi, Warszawy, Poznania, Krakowa? Proszę bardzo! Bezpośrednie pociągi do Trójmiasta, Świnoujścia czy Zakopanego. Chcesz pojechać z Lublina w Bieszczady? Proszę bardzo – do Ustrzyk Dolnych – trzy przesiadki, pociągi osobowe, najkrótszy czas przejazdu: 17 godzin. Do Mrągowa? Sorasy, nie da rady. Do jastarni? O! Bezpośredni! Ale chwyla… wyjazd 16:25, przyjazd 6:18, cała noc w pociągu. Ale przecież turyści nawykli do takich drobnych niewygód, prawda? A dzieci niech się przyzwyczajają.
Nie wiem, może to tylko moja frustracja wynikająca z braku samochodu, ale jak patrzę na połączenia kolejowe z Lublina dokądkolwiek, to nierzadko dochodzę do wniosku, że polska kolej ma wschodnią część kraju głęboko w okolicy okrężnicy. Smutne.
Czy to -> http://www.kolej.one.pl/mapy/1/1088025256.png może mieć coś wspólnego z opisywana sytuacją?
OdpowiedzUsuńMyślę, że to bardzo dobrze podsumowuje obecną sytuację. Szkoda, że nikt nie kwapi się ze zmianą tego stanu. Ciekawe czy ktoś sobie zdaje sprawę, którędy mają niby jechać kibice na Ukrainę na Euro 2012?
OdpowiedzUsuńPewnie nie pocieszy Cię, że słabe "ukolejowienie" Lublina wynika m. in. z faktu, że radzieccy bracia nie brali tego miasta pod uwagę, gdy wytaczali trasy przemarszu swoich armii na zgniły kapitalistyczny zachód?
OdpowiedzUsuńMarne to pocieszenie :P
OdpowiedzUsuńTak też mi się wydawało, że marne. Tak naprawdę kwestią połączeń do i z Lublina powinny się zając wasze władze miejskie. Z jednej strony promują Lublin jako miejsce atrakcyjne dla turystów, z drugiej muszą się zmierzyć z ograniczeniami w dostępności do miasta. A że takowe są wiem, bo przecież za każdym razem gdy wracam z Falkonu drżę, czy zmieszczę się do autobusu/busu. Z jedynego sensownego (znaczy - bez przesiadek i o normalnej porze) pociągu nie korzystam, bo o ile pamiętam od dwóch lat ma aż trzy wagony, które muszą pomieścić sporą liczbę falkonowiczów + innych podróżnych.
OdpowiedzUsuńWiesz, najbardziej wkurza to, że wszyscy wiedzą, że jest problem. Tylko jakoś nikt go nie potrafi rozwiązać. Prosty przykład: spoglądam sobie na mapkę połączeń InterRegio i co widzę? Do Lublina nie dojeżdżają. I nie wiem, czy jest ktoś, kto potrafi mi wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje.
OdpowiedzUsuń