Czasem odnoszę takie smutne wrażenie, że mnóstwo ludzi chciałoby żyć w świecie idealnie binarnym, gdzie wszystko jest proste, czarno-białe, gdzie do określenia wartości danej części rzeczywistości wystarczy najzwyklejsza funkcja progowa, a wartość progu ktoś zawsze poda.
Dzisiaj u moon przeczytałem takie zdanie, wypowiedziane ponoć przez RPO:
Weźmy znanego podróżnika Wojciecha Cejrowskiego. Ma przecież prawo być homofobem. Nie ma obowiązku być homofilem. Jeśli nakazujemy, za pośrednictwem sądu, nawet nie wprost, bycie homofilem, to przekreślamy znaczenie słowa tolerancja.To co w tym zdaniu jest smutne, to właśnie próba sprogowania: skoro sąd zabronił komuś wyrażania otwarcie homofobii, to znaczy, że nie-wprost nakazuje homofilię. Albo-albo. 0-1. Czarny-Biały. Jeśli nie homofob, to na pewno homofil. Wielu ludzi wypowiadających się publicznie stosuje dokładnie ten sam model. Albo-albo. 0-1. Czarny-biały. Homofob-homofil. Nic pomiędzy.
A przecież rzeczywistość wcale nie jest dyskretna. Rzeczywistość jest ciągła. Między zerem a jedynką jest nieskończenie wiele ułamków. Między czernią a bielą jest nieskończona ilość odcieni szarości, a poza tym nieskończona ilość innych barw. Oprócz bycia homofobem i homofilem można przecież jeszcze mieć do całej sprawy stosunek na zasadzie "lata mi to w okolicach okrężnicy".
I mi właśnie lata. Daleko i głęboko lata mi, czy dorosły, w pełni świadomy facet woli uprawiać seks z innym dorosłym i w pełni świadomym facetem, albo kobieta z kobietą. A jednak zdania jak zacytowane mnie progują. Ponieważ nie jestem homofobem, to dla wielu automatycznie jestem homofilem. Ponieważ mój liberalizm skręca na lewo, jestem automatycznie moralną szują i złodziejem.
A mi zwyczajnie smutno, bo chciałbym, żeby ludzie trochę mniej bawili się w progowanie, a spróbowali dojrzeć piękno w skomplikowanym, posiadającym często ujemne, często dodatnie, a często urojone współczynniki wielomianie, którym próbuję zinterpolować sobie rzeczywistość.
To ja pozwolę sobie nie pisać nic o polityce, podziale ludz, przypisaniach czy o politycznej poprawności ;)
OdpowiedzUsuńW całym wpisie zastanawia mnie jedno, mianowicie ile osób wie o co chodzi z tym brakiem dyskretności rzeczywistości? Konkretniej chodzi mi o pojęcie dyskretność... miałem u siebie na studiach dwa przedmioty: matematyka dyskretna i matematyka dyskretna 2. Najwięcej osób odpadało na tej pierwwszej, tak powiedzmy z 20% roku.
Do tych współczynników wielomianu to ja bym po cichu wepchnął coś jeszcze :D nie jakieś coś prostego jak dodatnie czy ujemne liczby rzeczywiste - idziemy na całość i niech będą kwaterniony :D Takie fajne cusie ;)
Przynajmniej u was tam prezydent miasta nie wali tekstami, że przed 89 był 'Polska republika sowiecka'... widać sprawowanie urzędów powinno być ograniczone do pewnego wieku, później to niech już idzie na emeryturę a nie gada od rzeczy co mu ślina na język przyniesie...
@mianowicie ile osób wie o co chodzi z tym brakiem dyskretności rzeczywistości?
OdpowiedzUsuńMoże tyle samo ile rozumie system dwójkowy? ;)
Właściwie źle użyłem porównania, ponieważ powinienem był raczej stwierdzić, że rzeczywistość nie da się skwantyzować. Albo raczej, że da się, ale tracimy przy tym gigantyczne ilości danych mówiących nam o działaniu świata. Chociaż z trzeciej strony każdy z nas dysponuje jedynie dyskretnymi danymi pomiarowymi, w postaci pojedyńczych wydarzeń które obserwujemy sami lub z pomocą środków przekazu. Jednym to wystarcza, kwantyzują jedynie te wartości do zera i jedynki i mają z głowy. A przecież rzeczywistość istnieje również między tymi punktami pomiarowymi i nie istnieje jedna uniwersalna wartość progu. Dlatego trzeba próbować interpolować rzeczywistość i każdemu wydarzeniu przyjrzeć się z osobna. Sporządzić wielomian i obejrzeć jego współczynniki i na tej podstawie oceniać to co widzimy. Czasem wyjdzie 0, czasem 1, czasem -15,324996, a jeszcze innym razem (5.34+i0.1134)e+23 (kwaternionów nie miałem na matmie, więc omijam ;))
@Przynajmniej u was tam prezydent miasta nie wali tekstami, że przed 89 był 'Polska republika sowiecka'... widać sprawowanie urzędów powinno być ograniczone do pewnego wieku
To nie tyle kwestia wieku, co może zwyczajnie wykształcenia. Nie wiem jak Kropiwnicki, ale Wasilewski był najpierw prodziekanem, a potem prorektorem Politechniki Lubelskiej. Z drugiej strony uważam, że na każde stanowisko publiczne powyżej powiedzmy sołtysa, czy dajmy na to wójta gminy powinien być przeprowadzany egzamin.
Ponadto Kropiwnicki nie jest jedyny, który uważa, że Polska za ancien regime'u była Republiką Radziecką.
OdpowiedzUsuń