wtorek, 14 grudnia 2010

Tolerancja? (Again)

Czasem ciężko nie być anty. Staram się jak mogę próbuję myśleć pozytywnie, że przecież powinienem uszanować poglądy innych, że powinienem ustąpić w imię tolerancji dla odmienności itd. Problemem tolerancji jest konieczność dwustronności. Tolerancja jeśli ma mieć sens to musi być obustronna. Ja szanuję Ciebie, Ty szanujesz mnie. Ja nie zabraniam Ci modlić się do Twego boga, ty nie zabraniasz mi skorzystania z in vitro, czy antykoncepcji. Ja nie zwalczam Ciebie, Ty nie zwalczasz mnie. Ja oglądam sobie w niedzielę mecz, ty idziesz do kościoła. Jest fajnie. Lubimy się, jesteśmy dobrymi sąsiadami, nawet czasem cukier sobie pożyczamy.

Niestety to utopia. Zwykle tolerancja okazuje się być jednostronna. A wtedy jest skazana na przegraną. Ja nie zabraniam Ci modlenia się do boga, Ty ograniczasz moje prawo do korzystania z in vitro. Ja nie burzę Twoich meczetów/kościołów/synagog, Ty chcesz mnie ściąć/spalić na stosie za jeden głupi żart z Twojego boga. Ja nie zakazuję Ci stosowania postów nakazywanych przez Twoje wyznanie, Ty zabraniasz mi zorganizowania zabawy w szkole z powodu postu/szabasu/ramadanu/łotewer. Ale to JA głoszę tolerancję dla Twoich poglądów, więc powinienem je TOLEROWAĆ i nie robić w imię owej tolerancji. Powinienem uszanować Ciebie i Twoje przekonania i powstrzymać się, ustąpić, zgodzić się.

Echhh znowu naszło mnie na gadanie bzdur...

1 komentarz:

  1. Stety bądź niestety "tolerancja" nie jest pojęciem religijnym. Próbujesz więc przypisywać dość młodą nowoczesną etykę instytucjom wywodzącym się z zupełnie innych czasów, cywilizacji i kultur. Zarówno judaizm, chrześcijaństwo jak i islam wywodzą się z czasów, kiedy tolerancja była tylko trudniejszym sposobem samobójstwa. Owszem, można wymagać od nich - w pewnych granicach - przynajmniej prób nadążenia za zmieniającym się światem. Tyle, że instytucje długiego trwania są zwykle mało elastyczne i obdarzone kiepskim refleksem.

    No i pozostaje czynnik ludzki, a ludziom, obawiam się, z tolerancją nie po drodze. Tolerancja nie jest mechanizmem dobrze sprawdzającym się w przyrodzie, a biologiczne atawizmy z łatwością ozywają w sytuacjach napięcia. Tak naprawdę każdy z nas jest tolerancyjny tylko do momentu naruszenia przez innego arbitralnie wyznaczanych granic prywatności.

    I na koniec - Ty żyjesz dla siebie (i żony i dziecka), instytucje religijne żyją dla wszystkich. Idealistycznie to ujmując kapłan (dowolnej religii), który nie stara się Cię napominać bierze na siebie odpowiedzialność za Twoje niepowodzenia w kwestiach duchowych. Jak bardzo byłbyś tolerancyjny wobec wyborów Twojego syna, gdyby uparł się rzucić pod samochód? Z punktu widzenia kapłanów przywołane przez Ciebie in vitro jest właśnie taką samobójczą próbą, bo korzystając zeń skazujesz na smutny los duszę. oczywiście, to idealistyczne ujęcie - częściej chodzi o zwyczajne, ludzkie postawienie na swoim i wygranie czegoś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń