piątek, 17 grudnia 2010

Czyżby koniec linuksiarza?

GNU/Linux to system, który jest przez wielu zachwalany jako idealna alternatywa dla windowsa do zastosowań desktopowych. Ja również przez ponad pięć lat twierdziłem to samo, bo w końcu przez tyle lat służył mi niemal wiernie. Miałem swoją wybraną dystrybucję, którą znałem, z którą się zaprzyjaźniłem i która mnie zadowalała. Niestety musiałem zmienić kartę graficzną i wszystko się sypnęło. System zaczął działać kompletnie niestabilnie. W najmniej spodziewanym momencie potrafił stać się całkowicie nieużywalny (zero myszy, zero klawiatury, zero czegokolwiek, a na ekranie jedynie ostatnio otwarte, zwieszone okna). Dawniej powiedziałbym, że to żaden problem, tylko wyzwanie, zaczął gmerać, szukać w internetsach, na forach, kombinować, reinstalować, aktualizować, dłubać w configach itp. Dziś niestety ze smutkiem odkryłem, że wskoczyłem w ubiór "przeciętnego użytkownika komputera", czyli gościa, który najzwyczajniej a) nie ma czasu na to wszystko, b) nie chce mu się wolnego czasu marnować na szukanie rozwiązań, dłubanie i wysyłanie zapytań na najczęściej zagranicznych forach, czy przypadkiem ktoś nie zna rozwiązania owego problemu (po prawdzie próbowałem różnych metod i poświęciłem trochę czasu na wykrycie przyczyny i naprawę błędu, ale niestety bezskutecznie).
Gdy do tego wszystkiego dołożymy jeszcze fakt, że w tym samym czasie, na tym samym komputerze Windows działa bez najmniejszych praktycznie zgrzytów, to rachunek jest prosty.

Smutne to oczywiście, szczególnie, że przez tyle lat naprawdę wierzyłem w linuxa i byłem jego gorącym zwolennikiem. Cholera, nawet Nivak przestawiłem na korzystanie z linuxa. Ale cóż, trzeba do tego podejść ze spokojem małego buddy z Sinfest.

Nie zamierzam oczywiście całkowicie rezygnować z korzystania z oprogramowania Open Source i być może kiedyś nawet znajdę w sobie chęć i wystarczająco dużo czasu na reinstalkę archa lub zmianę dystrybucji, ale na obecnym etapie bardziej prawdopodobne jest, że zwyczajnie przekopiuję kiedyś dane i zwolnię sobie trochę miejsca na dysku.

Ale nadal mi szkoda... A linux? Chyba nigdy naprawdę nie stanie się systemem dla desktopów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz