środa, 16 grudnia 2009

Back to the future past...

Kiedy byłem jeszcze młodym, naiwnym podstawówkowiczem, mój brat, ówczesny student wydziału fizyki UMCS, pokazał mi umieszczone tamże na korytarzu komputery, przeznaczone do użytku publicznego. Były ich dwa rodzaje: na jednym piętrze stały w większości wybebeszone PC XT albo nawet AT, podłączone jako terminale do jakiegoś uniksowego serwera, a piętro wyżej starsze znacznie terminale składające się tylko z dużego monitora i klawiatury, podpięte bodajże do jakiegoś IBM-owego mainframe'a pod kontrolą bodajże VM/CMS (nie bijcie mnie studenci UMCS jeśli coś pokręciłem, ostatni raz byłem tam w 1995 roku albo i wcześniej i memoria mi mogła ulec uszkodzeniom od tego czasu).

Cała praca na tych kompach, polegała na zalogowaniu się do systemu, który udostępniał jakieś tam usługi i aplikacje (FTP, Telnet, Archie, Gopher, Vi, poczta itp.), a wszystko trzymane było w przepastnych bebechach tychże serwerów. Nawet zgranie na dyskietkę było, o ile dobrze pamiętam, problematyczne albo nawet niemożliwe.

Dlaczego o tym piszę? Bo poczytałem sobie i posłuchałem na temat szeroko opisywanego Chromium OS od google'a. I naszło mnie jakieś takie dziwne uczucie deja vu... Ja to już gdzieś przerabiałem, gdzieś to już było, choć w znacznie prymitywniejszej formie... Ano było i wraca, w ładnej szacie graficznej, z dodatkowymi bajerami, cudami niewidami itp, ale idea koniec końców ta sama: serwer, na którym jest wszystko co Ci do szczęścia potrzebne i prosty terminal, dzięki któremu masz dostęp do tego wszystkiego. Różnica polega jedynie na ilości wodotrysków i fakcie, że dawniej na takie rozwiązania mogły pozwolić sobie jedynie duże, bogate firmy. Teraz każdy z nas będzie mógł mieć to u siebie w domu.

Czy to dobrze, czy źle, nie będę oceniał. Czas pokaże, czy taki sposób pracy wróci i zadomowi się tym razem na stałe, czy jednak nie. Póki co, ja jednak zostanę przy rozwiązaniu ze zwykłym OSem i twardzielem pod blachą. Tradycjonalistą jestem, a co!

1 komentarz:

  1. Głupi jest blog spot - nie dość że średnio działa mi z wordpressem to beznadziejnie się komentuje...

    Wracając do tematu (drugi raz będę to pisał) - rozwiązania w chmurze moze i fajen, ale do pracy (czyli zarządzanie wersjami dokumentów + repozytoria) ale tak na codzień nie przekonuje mnie fakt, iż moje dane są gdzieś tam na zdalnym serwerze. Zwłaszcza, iż na dobrą sprawę o ile twardziel jest u mnie to wiem kto ma mniej więcej dostęp do danych, natomiast w przypadku tego co oferuje google takiej pewności nie mam. Zresztą, administratorzy napewno będą mieli dostęp... a to już nie jest fajne

    OdpowiedzUsuń