wtorek, 6 października 2009

Trudny kabaret

Jak to? Jak to się stało?
Że mi wypiłaś moje kakao?!
Przecież to mój kubeczek
To mój kubeczek z wiewiórką jest!


Klasyczny już utwór jednego z najlepszych i jednocześnie najtrudniejszych w odbiorze polskich kabaretów. Mumio, jest kabaretem działającym nierzadko w domenie totalnego absurdu, co dla wielu ludzi, skreśla tę grupę całkowicie. Absurd w wykonaniu Jacka Borusińskiego i Dariusza Basińskiego możemy podziwiać chociażby w reklamach sieci plus, z których wiele stało się już kultowymi, jak chociażby "Aczkolwiek"



czy "Kopytko"



albo "Szwedzka piosenka"



Łabudibudaj ciurlikaj nocniku
Ciurlikaj nocniku
Ciurlikaj


Jednocześnie członkowie kabaretu dają się poznać jako inteligentni obserwatorzy rzeczywistości, bezlitośnie dworujący sobie z przywar chociażby muzyków. W ich piosenkach oprócz totalnie absurdalnych tekstów można znaleźć pstryczek dany w nos na przykład przeintelektualizowanym autorom piosenek ambitnych:



ale także lubiącym playback artystom banału:



oraz zespołom z "na dorobku":



Bardzo ważną rzeczą w programach mumio jest improwizacja. Dzięki temu można być pewnym, że każde następne obejrzenie nowego wykonania znanego już skeczu, ciągle może nas zaskoczyć. Zobrazować to można na przykład skeczem "Niuniunin", który jednocześnie dworuje sobie z instytucji krytyka filmowego:

ver1.


ver2.



Niby to samo, a jednak drobne szczegóły zmieniane przez Basińskiego podczas wykonania sprawiają, że znane, a jednak nowe i zaskakujące.

Podsumowując: uwielbiam Mumio, choć czasem ich humor wymaga sporej dawki zastanowienia.

3 komentarze:

  1. Zabawnie wygląda - obok dyskusji o piractwie, prawach autorskich, creative commons itp. - namiętne oglądanie i publikowanie za darmo materiałów reklamowych, za emisję których telewizje pobierają grubą kapuchę. Takie, powiedziałbym, cc na odwrót; dobrowolne oddanie przestrzeni osobistej i publicystycznej na treści handlowe. Niewątpliwy sukces autorów tych spotów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niewątpliwym sukcesem autorów było zrobienie reklam takich, które nie obsysają. Które wybijają się na tle debilnych spotów płynów do naczyń, past do zębów itp. Mumio i firma, która wyprodukowała reklamy plusa, stworzyła spoty, które są dobre aktorsko i śmieszne, spoty które można oglądać nawet w oderwaniu od ich treści handlowych właśnie jako krótkie scenki humorystyczne, pełne absurdu. Reklamy plusa stały się kultowe same w sobie i to jest sukces.

    Co do reszty komentarza, to przyznam, że trochę nie rozumiem. Czy uważasz, że jako zwolennik CC powinienem, bo ja wiem, bojkotować wszystkie płatne materiały i oglądać/czytać tylko to, co ktoś udostępnił wyłącznie na tej licencji?
    Jedyne co można mi w tej chwili zarzucić, to jedynie umieszczenie bez pozwolenia materiałów umieszczonych na Youtube przez kogoś innego (również bez pozwolenia), co zasadniczo może podpadać pod piractwo. Być może nie powinienem, być może powinienem co najwyżej wstawić odnośniki do tych filmów (może tak faktycznie zrobię), choć wtedy zmniejszy to efekt, który chcę osiągnąć, czyli zainteresowanie czytelników tego bloga twórczością Mumio (no bo w końcu łatwiej jest obejrzeć coś na blogu, niż klikać w link).
    A moja przestrzeń publicystyczna? Cóż, chyba wolno mi ją zapełniać czym chcę, prawda? I akurat w tym sensie CC nie ma tu żadnego znaczenia. Co do przestrzeni osobistej, to na blogu jej nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisałem trochę za mało ogólnie, jakbym się czepiał Ciebie i wyłącznie Ciebie.

    Za przestrzeń osobistą uważam m.in. wysyłanie sobie przez znajomych linków do reklam, a poza Internetem np. wykorzystywanie w rozmowach cytatów z reklam.

    Moje "CC na odwrót" to bardzo umowne określenie i absolutnie nie idzie mi o to, że powinieneś korzystać/publikować wyłącznie takie materiały, ani że nie powinieneś wstawiać dowolnych filmów z YT (choć kiedyś żartowałem z takiej formy zapełniania bloga - ale krucjaty z tego nie robię;). Spróbuję to ująć nieco inaczej. Gdyby wielka firma zaproponowała Ci umieszczenie wielkiej tablicy reklamowej na ścianie Twojego domu, nadruku na samochodzie, w wydawanym przez Ciebie piśmie, rozdawanie ulotek, kaset z jej filmami itp. - zgodziłbyś się na to za darmo?

    Moim zdaniem nie ma oderwania reklamy od treści handlowej. Wyjściowy produkt (w przypadku jakiejś usługi telefonicznej w "promocji" dość iluzoryczny) to jedno, ale dzieło reklamowe SAMO jest tą treścią. Przekazywanie go w rzekomym oderwaniu (o oderwaniu mówiłbym w tym sensie, że często pamiętając pomysłowy filmik, zapominamy jednocześnie, co on właściwie reklamował, ale to nawet wzmacnia mój osąd) jest niczym innym, jak bezpłatnym i ochotniczym przekazem reklamy. I jeszcze jedno: wybijanie się na tle też jest pozorne. Nam się podobają te absurdalne scenki, innym tłumaczone z niemieckiego scenki w sklepu z proszkiem. (Ityrujące debilizmem i cholernie skuteczne).

    OdpowiedzUsuń